wtorek, 1 maja 2012

Roweruję

Więc jest postęp, od kilku dni regularnie jeździmy rodzinnie na rowerach. Ma to tą dobrą stronę, że robię cokolwiek, ale nie zmienia faktu, że nadal nie zacząłem trenować. Jednocześnie jakiekolwiek próby "dociśnięcia" na rowerze kończą się atakami gniewu ze strony Pięknej, która strofuje mnie, że przecież wiozę dziecko. No niby prawda, wiozę, ale przypuszczam, że u podstaw tych zachowań leży jednak fakt, że ona zostaje z tyłu :-)

Poza tym kolejny sukces wychowawczy- noszenie przez rodziców kasków rowerowych w domu (przy śniadaniu, przy obiedzie itp.) po kilku dniach zaowocowało tym, że Mały Drań przestał wpadać w histerię, kiedy mu się założy kask. Pozwala go sobie ubrać, nie ściąga i sam go przynosi :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz