sobota, 12 maja 2012

Zacząłem na poważnie

Wczoraj wreszcie na poważnie zacząłem. Wstałem rano i zmierzyłem się z Angie (trzy rundy po 21/15/9 powtórzeń- ciągi 100kg + pompki stojąc na rękach). Zabrało mi to 16 minut, czyli dokładnie 8,5 raza więcej, niż aktualny rekord świata :-)


Zamiast pompek w staniu na rękach zrobiłem wyciskanie sztangi stojąc z ciężarem 60kg, ale myślę, że to podobny wysiłek. O dziwo najbardziej przybiło mnie właśnie to, a myślałem, że ciągi mnie przerosną. Pierwszą serię wyciskania robiłem na dwie raty, drugą też, a trzecią jakoś pociągnąłem, ale już siłą woli. Ciągi bez problemu, myślę, że dał bym radę 3 x 21, choc przyznaję, że prostownik grzbietu po zakończeniu wyraźnie dawał znać, że jest na mnie obrażony za to, co mu zrobiłem, ale nic, jutro będzie pewnie jeszcze gorzej ;-)

Mam po tym wszystkim jedną zasdniczą refleksję- ten kto wymyślił regulowany stojak do sztangi był geniuszem- gdybym miał tą 60-kę zarzucać co serię, bankowo bym się porzygał.

Po wszystkim postanowiłem sie ukarać 4 seriami kipping pullups- 12/10/9/9, czyli to takie "kipping" tylko z nazwy, po tyle można spokojnie zrobić podciągając się normalnie- zabrało mi to 4 minuty. Prawdę mówiąc, jeśli myślę o starcie w zawodach, w tym czasie powinienem zrobić dwie serie po 40, a nie 40 wszystkiego do kupy. No ale ni cholery nie wychodzi mi to i wcale nie jest mi łatwiej, tylko chyba nawet trudniej się podciągac tą metodą. Może zacznę sobie podczepiać gumę do tyłka? Tylko to trochę wstyd, jak ktoś przyuważy, a nie wie, o co chodzi... Na Malcie na przykłąd, no przecież obciach na maksa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz