środa, 30 maja 2012

29.05.12 - red box zaliczony

No, więc byłem się na treningu o 17:00. Impreza przewidziana na dwa dni (29.05 i 30.05) w pierwszym dniu wypadła raczej średnio imponująco. Widziałem zmagania studentów AWF w zawodach wewnętrznych- gdzie goście przerąbali z laskami zdublowani o dwie rundy. Robili zestaw ćwiczeń na czas- ile rund się da.


Ja z kolei zmierzyłem się z zarzutami na klatkę (30kg), burpees ze skokiem na box i wymachami kettelem (20kg) w zestawie 21-15-9 na czas. Udało mi się zrobić 7:10, co było trzecim wynikiem dnia, z tym, że numerem jeden był 20 letni Łukasz (5:50) i na drugie pozycji 21 letni Michał (6:24). Łukasz startował w tej samej grupie, co ja, ważył może z 78kg- wioślarz. Generalnie zajechał mnie kondycyjnie- burpees ze skokiem mnie zarżnęły. Z jednej strony mam radochę, bo ... Przejdźmy do numerologii- obaj tryumfatorzy razem są ode mnie o 6 lat starsi, a jak policzyć sumę lat o ile każdy z nich jest młodszy ode mnie, to łącznie otrzymamy również o 6 mniej, niż mam aktualnie. Jaki z tego wniosek? Zupełnie żaden, ale bez wątpienia jestem w stosunku do nich oldboyem i mam powody, żeby się cieszyć, że w sumie poszło mi całkiem nieźle :-)

Niestety, gadałem też z instruktorami, którzy byli we wszystkich miastach i oboje stwierdzili, że jeśli teraz robię około 170 powtórzeń w treningu kwalifikacyjnym, to będzie raczej za mało, żeby się załapać do dalszego etapu. Wprawdzie na sprawdzianach, które oni przeprowadzali najlepszy wynik, to było 198powt. Nie mniej jednak takich osobników z wynikami 170-180 było kilkunastu, a trzeba się liczyć, że większość zgłoszeń będzie jednak przez net. Mam jeszcze trochę czasu, ale jeśli do 20 czerwca nie podciągnę wyniku do 200, to nie ma szans... :-(

Młodzi niestety pokazali mi trochę miejsce w szeregu, gadałem z tym Łukaszem, on mówi, że 40kg na podrzut, to już było dla niego sporo i był w stanie zrobić tylko 186... No cóż, to i tak więcej, niż ja... Przypuszczam, że gdybyśmy robili trening w oparciu o większe obciążenia, miałbym przewagę, ale nie zmienia to faktu, że kondycyjnie oraz z ciężarem własnego ciała chłopaki by mnie pobiły na łeb, na szyję. Poza tym, jest jeszcze jedno ale. Patrząc na przebieg tej imprezy, trzeba wziąć pod uwagę, że większość startujących, to nie byli tak na prawdę twardzi zawodnicy, którzy chcą powalczyć w tych zawodach, a raczej znudzeni studenci, którzy chcieli czegoś nowego spróbować. Owszem, trzeci czas, to nie było źle, ale patrząc przez pryzmat tego, kto startował, nie ma co się nadmiernie wzniecać.

A, jeszcze jedno. Organizacja imprezy- porażka. Najbardziej uderza jedna rzecz- jak chcesz startować, musisz się ubrać w koszulkę Reeboka, a jak skończysz, zapoconą, musisz zwrócić i dostajesz gumową opaskę na rękę- z cyklu królowie marketingu (Fail okrutny).

2 komentarze:

  1. po pierwsze ...
    gratulacyje jeszcze nie zardzewiałeś tak okrutnie stary koniu :)

    po drugie ...
    z jednej strony fajnie ze Ree puścił trochę kasy w cf
    a z drugiej trochę szkoda bo to zabije undergoundowy charakter tej dyscypliny i wtłoczy w nią lans którego ja osobiście nie lubię

    a zamiana koszulki na opaskę dramat (mogli zrobić odwrotnie)
    ciekawe czy upiorą i będą je "serwować" w innych miastach :)

    pozdro i trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
  2. aha jak ktoś dostanie twoją to w cycach i w bicach będzie miał rozwleczoną :)

    OdpowiedzUsuń