wtorek, 26 marca 2013

Po krótkiej przerwie back in CCR Poznań- z HSP trochę lepiej

Rozłożyłem się zdrowotnie niestety i właściwie cały tydzień w plecy. Poza tym, znowu idiotyczna sytuacja, bo półmaraton 7-go kwietnia, czyli za 12 dni licząc od dzisiaj, a ja wybiegania przyzwoitego nie zaliczyłem od listopada mniej więcej.... Wiadomo, skoro można maraton na pałę, to połówkę tym bardziej, ale kurna, nie chciał bym. Ostatecznie już sobie udowodniłem, że dam radę i teraz, fajnie byłoby przynajmniej zmieścić się w wyznaczonym limicie czasowym. Zakładam, że w 2 h powinienem się zamknąć, ale w sumie nie jestem pewien, czy mi się to uda... Trochę słabo to wychodzi, w związku z faktem, że nie za bardzo mam jak się samemu przed sobą usprawiedliwić, więc muszę zwalić to na zimę- i to jest własnie jedynie słuszne rozwiązanie. Gdyby mi ktoś powiedział w grudniu, że w połowie marca będzie -5 i śnieg, że nie będę jeszcze jeździł rowerem, to bym go wyśmiał. A tu proszę...

No, ale mniejsza z tym, do rzeczy. Dzisiejszy trening bardziej technicznie- oszczędzałem się trochę, bo prawda, zdrowie już nie to i po chorobie... :-) Ja pierd#@ę- jak bym słyszał swojego dziadka- zły bench mark ;-)

Pięć obwodów:
- kompleks sztangowy- 3 x rwanie + 2 x thurster + clean & jerk z ciężarem 50 kg;
- wahadło z talerzem 20 kg (6 długości sali);
- HSP (co serie +3 powtórzenia) 3/6/9/12/15

Generalnie kompleks sztangowy luźno- robiąc techniczne rwanie, do pełnego przysiadu (a pochwale się, że nie muszę), trzymałem równe tempo na tym ćwiczeniu (30-35 sekund w każdej rundzie) i nie miałem z tym problemu, chociaż nadgarstki przy thursterach czułem (tu też progres, bo trochę się w tygodniu bawiłem z rozciąganiem przedramion i tricepsów). Mogę odłożyć sztangę na barki, nie tracę uchwytu, choć nadgarstek trochę boli i sądzę, że przy obciążeniach 70-80 kg miałbym problem z thursterem. Nie mniej- czy jest lepiej? Jest.
Biegi wahadłowe z talerzem- czas na odpoczynek.
Hend Stand Push-ups. Cóż, jest lepiej. Nadal nie robię kipping, tylko siłowe, a zatem od trzeciej serii już oszukiwałem, bo nie schodziłem głową do podłogi, ale jest i tak wyraźnie lepiej. Pierwsza i druga seria (3 i 6 powt) pełny ruch i w jednym ciągu, pomimo, że siłowo. W trzeciej serii 5 i 4, ale już tylko pierwsza piątka pełna. Niestety dwie ostatnie serie to już dramat- wyraźny spadek siły i walka po 2-3 powtórzenia, w większości nie pełne. Ale co ciekawe- nie ćwiczę regularnym planem treningowym, jak na siłowni przez wszystkie wcześniejsze lata, więc nie szlifuje danego ruchu tydzień w tydzień, na dodatek miałem przerwę chorobową, a mimo to, jest progres. Nie wiem, czy to jakaś poprawa techniczna z mojej strony, adaptacja, czy może to formuła treningu, na którym dajesz sobie każdorazowo do pieca? Generalnie, prawie na każdym treningu robimy coś innego, a siłowo nie podupadam, pomimo, że nie robię pewnych elementów przez dwa tygodnie na przykład. Oczywiście i klatka i tricepsy i barki gdzieś tam zawsze są drugoplanowo zaangażowane, ale jednak, to nie to samo, co na przykład plan treningowy na poprawę wyniku w wyciskaniu rozpisany na 2 miesiące.... Fakt, że postępy nie są powalające, ale zaskakuje mnie sam fakt, że są, pomimo, że de facto nie robię nic konkretnie w kierunku ich poczynienia, poza tym, że trenuję.... wszystko.

Zwracam na to uwagę, bo od początku, kiedy zacząłem próbować swoich sił z treningiem crossfitowym gdzieś z tyłu głowy miałem cały czas tłukące się myśli:
- nieregularne treningi grup mięśniowych;
- zróżnicowana intensywność, ale nie w sposób wypracowany, zaplanowany, tylko często przypadkowy;
- sporo pracy nad techniką konieczne;
- dużo ćwiczeń nastawionych na dynamikę i wydolność, a mało czasu na typową siłę... itd.
Okazuje się, że pomimo wszystko, robię postępy, nawet, jeśli (popatrzmy na to realnie) nie przykładam się nadmiernie, a zwyczajnie się nie opier#@am na treningu. Ćwiczę 3 x w tygodniu i dodatkowo 2 x w tygodniu biegam, jeśli się uda. Trochę staram się w niedzielę rozciągnąć i robię króciutki trening (Tabata)- łącznie 20 minut może wszystkiego razem, a i to nie zawsze. Nic więcej... I co? No i jest lepiej, a przecież kurna nie powinno, biorąc pod uwagę metodologię treningu siłowego :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz