czwartek, 14 marca 2013

CrossFit Open 13.2- wrażenia plus kilka luźnych spostrzeżeń czwartkowych

Zacznijmy może od czwartkowych spostrzeżeń. Zaczynam odczuwać konieczność włączenia suplementacji. Trochę schudłem- widzę w lustrze, choć waga znacząco się nie zmieniła (95 kg od ponad miesiąca), ale mam poczucie, że jestem słabszy. Nie wynika to raczej z utraty masy mięśniowej, więc spodziewam się, że jest to symptom, może nie tyle przetrenowania, co niewystarczającej (czytaj wolniejszej) regeneracji. Zakładam, że jeśli teraz dorzucę sobie jazdę na rowerze i pływanie, to na pewno nie będzie lepiej. Ponieważ jakieś 6-7 lat temu przestałem interesować się rynkiem suplementów, w związku z faktem, że zacząłem znacznie mniej ćwiczyć, wypadłem z obiegu. Dlatego postaram się zrobić krótką analizę pod swoim kątem i podzielę się swoimi doświadczeniami w tym zakresie.

Poza tym, dzisiaj po raz kolejny zaskoczyła mnie administracja mojego budynku. Gdyby ktoś zastanawiał się, jak zdefiniować "rześki poranek", to może to brzmieć na przykład tak:
"Kiedy wracasz po porannym treningu do domu, na dworze jest -10 stopni, jesteś spocony, zmęczony i nieco zmarznięty, marzysz o śniadaniu i prysznicu, a następnie odkrywasz, że woda w kranie niezależnie od ustawienia ma 7 stopni... wtedy jest "rześki poranek".


Przejdźmy teraz do wrażeń z ogłoszenia treningu 13.2 i walki Annie Thorsidottir z Lindsey Valenzuela. Mi osobiście ten trening przypada do gustu nieco bardziej, niż poprzedni. W poprzednim ilość burpees była z mojego punktu widzenia przytłaczająca, natomiast tutaj- czas. Jak tylko usłyszałem Castro podającego dane dotyczące WODu, wiedziałem, że to rzeźnia. 10 minut pracy na pełnych obrotach- ciężary umiarkowane, a nawet można by rzec małe patrząc na możliwości zawodników z czołówki, ale AMRAP ustawiony na 10 minut.... Wydolnościowa rzeźnia- nie będzie czasu na to, żeby próbować ustawić sobie jakiś "pace", po prostu trzeba zapier#@lać na maksa przez cały czas. Detale odegrają ogromną rolę- tempo skoków na boks, rzucanie sztangi pomiędzy ćwiczeniami- to wszystko ma znaczenie. Dzisiaj robiłem akurat 80 box jumps na zakończenie treningu- to mnie nie przeraża, ale w połączeniu z wyciskaniem i martwymi ciągami... W tak krótkim czasie byłbym w stanie się zmusić do wysiłku przez pierwszych 5-6 minut, a potem pewnie walczyłbym, żeby nie umrzeć i nie przestać :-) Zobaczymy, może będzie okazja spróbować, na przykład jutro :-) Niestety moja wytrzymałość siłowa i wydolność pozostawiają wiele do życzenia.- nawet, jeśli jestem w stanie stosunkowo dużo, czy szybko podnieść, to w krótkim okresie czasu raczej- słabnę błyskawicznie i zaczyna brakować mi tlenu.

Na koniec podsumowania wywodów o wydolności jeszcze ciekawostka- jedna z najlepszych walk w sportach uderzanych, jakie kiedykolwiek widziałem. Umiarkowana defensywa, za to przez cały czas ostra wymiana, siła, dynamika, tempo... Ci goście na prawdę się nie lubią- przynajmniej takie odnoszę wrażenie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz