Okazuje się na przykład że wykonywanie powolnych powtórzeń zwężając stopniowo chwyt nawet samym gryfem stanowi wyzwanie. Podzieliliśmy to na pięć podejść po pięć przysiadów, w każdym podejściu chwyt gryfu był węższy- rozpoczynając od normalnego, a kończąc na prawie złączonych dłoniach. Masakra dla całego pasa barkowego oraz mięśni grzbietu., ale faktycznie fajnie można sobie popracować nad kontrolą ciężaru nad głową- polecam!
Drugim bardzo fajnym ćwiczeniem było wykonywanie przysiadów OHS z obciążeniem jednorącz nad głową. Bierzemy sobie hantel (lub kettelbell), wyrzucamy ad głowę, tak, żeby dłoń trzymała obciążenie w taki sposób, jak by to był gryf. Druga ręka spoczywa na karku. Wykonujemy po pięć powtórzeń na jedną stronę i pięć na drugą. Obciążenie znowu nie musi być duże- ćwiczyliśmy to z 10-tkami. Niby oczywiste jest, że każdy z nas ma jakieś dysproporcje- jedna strona bardziej porozciągana, druga nieco silniejsza itp. Przy tym ćwiczeniu wyjdą wszystkie te detale dotyczące pasa biodrowego, obręczy barkowej, mięśni nóg- całkiem zaskakujące, kiedy na przykład przy wykonywaniu tego z hantlem w lewej ręce odrywa się lewa pięta, a po drugiej stronie to się nie dzieje :-)
Wreszcie wykonywanie OHS z hantlami po prostu, tylko tak, żeby trzymać je w miarę możliwości blisko siebie- świetne ćwiczenie do praktykowania w domu. Nie wniesie wiele siłowo, ale potrafi wymęczyć na pewno z czasem wydatnie poprawi technikę. Wiele osób ma w domu jakieś hantle 6-8-10kg. To zwykle za mało, żeby coś z nimi sensownie zrobić, ale do tego będą się idealnie nadawać- zachęcam ;-) Pięć serii po 5-8 powtórzeń, powoli, dokładnie, dbając o technikę (można się ustawić przed lustrem lub bokiem do niego, żeby wszystko dokładnie skontrolować).
Później robiliśmy OHS ze sztangą, z rwania- po 3 powtórzenia zwiększając ciężar o 5kg co serię. Zaczęliśmy od 30kg. Jako jedyny wymiękłem przy 65kg i 70kg nie dając rady zrobić 3 powtórzeń , ale co krzepiące, nie ze względu deficytów siłowych (mam jeszcze spory zapas), ale z powodu bólu nadgarstka. Niby kłopot, ale krzepiące ze względu na fakt, że jeszcze 3-4 miesiące temu taki sam ból towarzyszył mi przy thursterach z ciężarem 40kg- jest lepiej, więc się nie martwię. Drugim krzepiącym elementem jest fakt, że rwanie z ciężarem 70kg nie stanowi w tej chwili żadnego wyzwania, aż żałuję, że nie podchodziłem dzisiaj dalej, żeby sprawdzić samo rwanie, ale nic straconego- za jakiś czas sobie to sprawdzę :-) Krzepiące jest to, że boje olimpijskie, które jeszcze niedawno wydawały mi się cholernie skomplikowane technicznie stają się co raz mniej kłopotliwe w wykonaniu. Sprawdza się głęboka ludowa mądrość: "Jak się nie próbuje, to się nie zrobi" :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz