wtorek, 1 października 2013

Przysiad- kompilacja :-)

Jak powszechnie wiadomo, przysiad ze sztangą jest jednym z tych ćwiczeń, które pozwalają nie tylko zbudować podstawy masy i siły jeśli chodzi o kończyny dolne, ale doskonale wpływają na wzmocnienie gorsetu mięśniowego tułowia. Generalnie jest to jedno z ważniejszych ćwiczeń, a także jedno z tych, które "wyrabiają charakter". Przysiady angażując jednocześnie wiele grup mięśniowych, w tym duże i silne mięśnie ud, pas biodrowy oraz mięśnie posturalne powodują, że wykonywanie ich potrafi być naprawdę męczące, stąd wiele osób wykręca się od wykonywania przysiadów ze sztangą tłumacząc się problemami z kolanami lub kręgosłupem. Paradoks polega na tym, że prawidłowo wykonywane przysiady pozwalają uniknąć wielu problemów z tymi częściami ciała.


Tak, czy inaczej, ja przysiady bardzo lubię, nawet front squad, który jest dla mnie bolesny ze względu na obniżoną mobilność w stawach barkowych. I tak zarówno koniec ubiegłego tygodnia, jak i początek tego były dla mnie pod znakiem przysiadów. Wszystko zaczęło się w miniony czwartek, kiedy Marcin zaprezentował mi wyjątkową "zabawę muzyczno- ruchową" :-) Przez cały utwór na słowa "up" i "down" wykonujemy przysiady, ale zgodnie z komendą, czyli, jeśli zwrotka kończy się na "down", czekamy na dole, aż nie pojawi się komenda "up" :-) Utwór trwa 3:30 i przez cały jego czas wykonuje się zaledwie 30 przysiadów, ale narzucone tempo ich wykonania, nieregularność oraz przytrzymania na dole powodują, że na prawdę jest co robić i to wcale nie ze względu na ciężar. Przy czwartkowym podejściu używałem 40kg i końcówka była dość trudna, ale nie odczułem tego specjalnie mięśniowo na dłuższą metę. Od tak- następnego dnia czułem, że coś zrobiłem. Poniżej film z tego radosnego wydarzenia :-)


W poniedziałek trening zaczęliśmy od 10x10. Ambitnie wystartowałem z pułapu 100kg, ale już po pierwszej serii się opamiętałem (nie dałbym chyba rady, a na pewno nie w tym tempie). Nie wyznaczyliśmy sobie co prawda limitu czasu, ale umówiliśmy się, że chcemy to zrobić jak najprędzej. Zdaje się, że w jakoś 12-13 minut się udało. Generalnie pozostałych 9 podejść robiłem 80-tką i w ostatnim już musiałem podzielić podejście na 6 i 4. Po tym było ciężko. Robiliśmy później AMRAP 15-minutowy, który obejmował boxy i skakankę i tu już nie miałem wątpliwości, że nóżki popracowały.

Poniedziałkowy AMRAP
 A dzisiaj cóż, zaczęliśmy znowu od zabawy przy muzyce. Zwiększyłem ciężar do 45kg i dochodzę do wniosku, że gdyby nie wczorajsze przysiady, dał bym radę to zaliczyć z 60kg. Dzisiaj było mi też ciężko, ale już lepiej, niż za pierwszym razem i bardziej dawały mi się we znaki przemęczone dzień wcześniej mięśnie. Zaraz po zakończeniu zabawy z przysiadami zrobiliśmy pompki w ten sam sposób- było zdecydowanie gorzej.... Później przemęczyliśmy jeszcze ramiona na Wall Ballach i podciąganiu na kółkach (5 rund po 15 powtórzeń każdego z ćwiczeń) oraz krótki obwód katujący mięśnie brzucha- żeby nie było nudno :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz