środa, 5 czerwca 2013

Zabawy ruchowe z dzieckiem, bo czym skorupka za młodu itd.

To jeszcze reminiscencja z urlopu :-) Podczas spaceru do parku Gaudiego Mały Drań ujawnił ku mojemu zaskoczeniu i wielkiej radości, jak bardzo "skażony" został przez rodziców aktywnością ruchową. Mam nadzieję, że to mu nie minie z wiekiem :-)

 
On obserwuje zwykle, kiedy z nim zostaję w domu, jak robię burpees lub Tabatę. Oczywiście nie da się ćwiczyć, nie angażując go trochę w te aktywności, więc zamiast wymachów kettlem, robimy "buju", czyli wymachy dzieciakiem. Czasami gonię go po mieszkaniu "jak niedźwiedź" (bear walk) itp. Staram się jednocześnie, żeby podczas tych zabaw robić coś w rodzaju serii, czyli, jak już nie mogę, to mówię, że przerwa i odpoczywamy. Zaskakująco często to on mi skraca przerwy i dba o utrzymanie odpowiedniej intensywności. Im bardziej padam na ryj, tym bardziej jemu się to podoba.

Teraz do meritum. Jesteśmy w rzeczonym parku i na głównym tarasie widokowym, na którym jest też spory plac Mały Drań doznał nagłego olśnienia. Otórz robiliśmy sobie fotki z panoramą miasta w tle, a
nieopodal widoczne było boisko pobliskiej szkoły, na którym odbywała się lekcja WF. Dzieciaki najpierw miały krótką rozgrzewkę, a potem łoiły w gałę. Mały Drań spostrzegłszy to, zaczął biegać wołając "trening, ćfice", po zrobieniu 2-3 kółek zatrzymywał się i wykonywał ruchy, trochę, jakby rwanie, trochę, jakby skłony z półprzysiadem lub push-press, w każdym razie robił takich ruchów 5-6 i stwierdzał "psiewa", po czym kładł ręce na biodrach i chwiejąc się na boki chodził chwilę ciężko dysząc i całą sekwencję wykonywał ponownie. Z jednej strony rozpierała mnie duma, z drugiej strony było to przekomiczne i rozbawiało nawet ludzi dookoła nas, którzy na pewno nie wiedzieli, o co chodzi. Najzabawniejsze jest jednak to, że ta parodia, to na pewno odwzorowanie moich zachowań, w związku z tym, zaczynam się cieszyć, że tylko on ma okazję mnie w takich sytuacjach oglądać :-) No owszem, na treningach pewnie nie wygląda to w moim wykonaniu mniej głupio, ale zakładam, że tam wszyscy są raczej pochłonięci swoimi ćwiczeniami i może nie zwracają aż tak bardzo uwagi na dyszącego clowna :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz