piątek, 13 września 2013

Piątek z podrzutem (clean & jerk)

Dzisiejszy WOD nie był zbyt wymagający kondycyjnie, siłowo też nie było dramatu. Powiedziałbym, że było tak w sam raz, "piątkowo" :-)

Trening fajny jak zwykle, można było się trochę zmierzyć z ciężarem, ale jednocześnie popracować nad techniką, poza tym duża liczba powtórzeń powodowała, że pracując spokojnym tempem, ale bez przerw całkiem solidnie się spociłem i poczułem po wszystkim, że zarówno pas barkowy, jak i ramiona, nogi i brzuch są rzetelnie "przepracowane" :-) To o tyle miłe, że wczoraj kończyłem trening w stanie, w którym idąc do auta musiałem uważać, żeby nie potknąć się o własny język zwisający do samej ziemi niemalże ;-)

Dzisiaj na wejście 100 x single na skakance + 100 x Double Unders. DU niestety wyjątkowo mi nie idą. Momentami skaczę po 4-6 ciągiem, ale przez większość czasu męczę się z jednym powtórzeniem i przydeptuję sobie skakankę w trakcie drugiego. Oglądam tutoriale etc- jak na razie bez efektów, ale jak wiadomo, ze wszystkim tak jest, że trzeba robić, żeby zrobić. Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś zrobił ring m-upa na przykład od oglądania tutoriali ;-)

Dalej "ścieżka zdrowia" siedem stanowisk ze sztangami. Na każdym stanowisku podrzut + 5 x ring dips (lub 6 dipów na poręczach) + 5 knees to elbows (lub innego ćwiczenia na brzuch). Progresja ciężaru: 30kg/ 40kg/ 50kg/ 60kg/ 70kg/ 75kg/ 80kg- całość x 4 obwody.

Fajnie o tyle, że w trzeciej i czwartej rundzie czułem wyraźnie przy tych obciążeniach, które wymagały ode mnie odrobiny zaangażowania (70-80kg), że co raz lepiej technicznie mi to wychodzi, choć cały czas za dużo pracy wkładam w wyciąganie sztangi ramionami, zamiast nadanie jej dynamiki szrugsem w początkowej fazie podrzutu.

Trening o tyle ciekawy, że wystarczy tutaj dorzucić ograniczenie czasowe, zwiększyć liczbę dipów oraz KTE do 10 na serię, a podrzutów na przykład do 3 i byłby "killer workout".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz