czwartek, 12 września 2013

EMOM CCR style :-)

Czwartkowy trening zapowiadał się spokojnie, ale ... wyszło jak zwykle :-)
Generalnie próbuję sobie przypomnieć co właściwie zrobiliśmy i szczerze mówiąc nie wiem. Mam dwa zdjęcia- jedno dokumentujące wykapaną przeze mnie plamę (po lewej) między seriami na zakończenie- na wyjście zrobiliśmy 4 serie podrzutu hantlami po 10 powtórzeń).

Wcześniej robiliśmy następujący obwód (taki trochę EMOM, tyle, że nie w minutę, a w 2 i pół), czyli wyznaczyliśmy sobie zakres pracy i stacje, przyjmując, że na jeden obwód dajemy sobie 2,5 minuty i robimy (no właśnie nie pamiętam dokładnie ile- chyba 6) obwodów. Wyglądało to następująco:
- robiliśmy kombinację z hantlami na ławce (rozpiętka + przeniesienie za głowę)- 20 powtórzeń 16-tkami;
- podciąganie na drążku- 8 powtórzeń;
- burpee + shuttle run z unoszeniem kolan (nad tyczkami)- 5 rund i chyba coś jeszcze, ale na prawdę nie pamiętam. Idea była taka, że co rundę dokładaliśmy po jednym powtórzeniu do podciągania i jedną rundę do biegu z burpee. Czyli przy 6 rundzie do zrobienia było 20 powtórzeń z hantlami na ławce + 13 podciągnięć + 10 rund biegu nad tyczkami z burpee. Teraz sobie przypominam, że musiało być 6 obwodów, bo kończyliśmy na pewno na 13 podciągnięciach i 10 rundach biegu :-) Po zakończeniu trzeciego obwodu okazało się, że zostało mi 5 sekund na odpoczynek, także trzy pierwsze obwody zajęły mi 7 minut 25 sekund. Całość zajęła mi 18:47- to sobie zapamiętałem, ale po raz pierwszy od bardzo dawna, kończąc miałem wrażenie, że zaraz się porzygam. Gwoździem do trumny był tu bieg nad tyczkami z burpee na początku i na końcu.

Po wszystkim, kiedy doszliśmy trochę do siebie Marcin zaproponował "kółeczko po paskach", czyli na każdym z ośmiu wyklejonych na podłodze pasów robimy trzy pompki- szeroko, wąsko i szeroko- idziemy w jedną stronę i wracamy. Obaj mieliśmy kryzys w połowie, ale jakoś się udało. I po tym wszystkim jeszcze podrzuty, o których napisałem na początku :-) Trochę Chaos informacyjny, ale na prawdę nie byłem sobie w stanie przypomnieć co dokładnie robiliśmy- przyszło mi tak jakoś w trakcie pisania. Wracałem do domu zadowolony na maksa, ale zajechany strasznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz