wtorek, 7 stycznia 2014

Postępy czarno na białym

Jak już zauważałem w poprzednich postach nie za bardzo dokonuję ewaluacji typu "before & after" odnośnie swoich treningów, stąd niekiedy moje spostrzeżenia odnośnie poczynionych postępów, czy innych zmian są u mnie bardziej luźnymi spostrzeżeniami, niż twardą, popartą dowodami argumentacją.

Ostatnio postanowiłem to zmienić i zrobiłem trening, który wykonywałem prawie dokładnie pół roku wcześniej, czyli konkretnie 4-go stycznia zrobiłem powtórkę z treningu przeprowadzonego wcześniej 16-go lipca. Oba treningi nagrywałem, więc można to było dokładnie prześledzić.

WODy nie były identyczne, bo i warunki były inne. Pierwszy wykonywałem przyjechawszy na trening na rowerze, a zatem po około 25 minutach ostrego pedałowania w upale- temperatura wtedy dawała nam się we znaki. Natomiast trening styczniowy robiłem w chłodnym pomieszczeniu (temperatura pewnie około 14-16 stopni), także po rozgrzewce, ale za to cięższy w stosunku do swojej wagi lipcowej o przeszło trzy kilo. w związku z tym, na sztandze znalazło się 95, a nie jak wcześniej 90 kg. Ostatnia zmiana dotyczy trzeciego ćwiczenia zestawu- za pierwszym razem wykonywałem KTE (czyli kolana do łokci), a teraz TTB (czyli stopy do drążka). To dość istotna modyfikacja.

Lipiec- 6 rund i ciągi (@ 90 kg)

Styczeń- 7 rund i jeden ciąg (@ 95 kg)
Jak widać pierwsze dwie rundy zrobiłem w mniej więcej takim samym tempie, różnice widać wyraźnie na przerwach pomiędzy rundami oraz na samej długości trzeciej rundy lipcowej- widocznie miałem kryzys, bo czwarta runda była stosunkowo szybka, choć przerwy pozostały na podobnie długim poziomie. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Kuba, z którym ćwiczyłem w styczniu nie odpuszczał sobie specjalnie i wiedziałem, że jestem trochę z tyłu. Tak, czy inaczej, pompki w staniu na rękach są bez wątpienia nadal moją słabą stroną. Biorąc pod uwagę, że wyraźnie czuję swój wzrost wagi (z poziomu 91 kg w lipcu do 95 kg w styczniu) nie jest tak źle, bo per saldo i kondycyjnie i siłowo wydaje się być lepiej, nawet, jeśli chodzi o te nieszczęsne pompki. Poza tym, mam wrażenie, że pomimo większego brzucha całość mniej mnie jednak kosztowała wysiłku, niż w lipcu. I tą krzepiącą informacją otwieram nowy rok treningowy  :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz