Dzisiaj zaczęliśmy naukę techniki do bojów olimpijskich. Na pierwszy ogień poszło "rwanie", czyli w Cross Fit'owej nomenklaturze "snatch". To nie było moje pierwsze zetknięcie z tym ćwiczeniem. W przeszłości rwałem 87kg :-) Patrząc przez pryzmat rywalizacji sportowej, pewnie 16-latkowie z wagą 65kg mają lepsze wyniki :-)
Nie mniej jednak dawno tego nie robiłem. W trakcie ćwiczeń wprowadzających z tyczka trochę się martwiłem, bo miałem poczucie, że robiąc szrugsy i podrzucając sztangę nie nadaję jej pędu, tylko podnoszę ją zwyczajnie siłą ramion. Tak pewnie było, ale na tyczce ważącej 0,5kg nie mogłem jakoś tego wyczuć. Na szczęście później zaczęliśmy ćwiczyć z obciążeniem od 20 do 40kg i tutaj już wychodziło mi całkiem nieźle. Muszę tylko popracować nad głębokością przysiadu po wyrzucie sztangi nad głowę. Jest mi wygodniej przechodzić do szerokiego półprzysiadu, a to niestety nie jest poprawna forma na dłuższą metę. Jestem ciężki, więc obciążenia do 60kg raczej mną nie "majtną", ale powyżej tego, może być już kiepsko. Musiałbym chyba zacząć siadać ze sztangą nad głową.
Po wszystkim zrobiliśmy sobie 5 obwodów stacyjnych, które z zaskoczeniem dla siebie samego skończyłem jako pierwszy i to bez większego spięcia. Jedno z ćwiczeń wykonywałem jednak połowicznie- zamiast wejścia na linę i dotknięcia belki robiłem tylko "wciąganie na linę" na samych rękach, ale to element do dopracowania. Pozostałe ćwiczenia były dla mnie po prostu lekkie wagowo, a reszta chłopaków była jednak znacznie lżejsza ode mnie, także sądzę, że stąd ta różnica.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz