wtorek, 10 grudnia 2013

Co nieco o silnej woli i motywacji- CrossFit, P90X, czy ... pływanie- bez znaczenia

Natchnął mnie kolega, który ostatnio zamieścił na FB swoje foty po "transformacji". Można znaleźć w necie zdjęcia lepiej dopracowanych po takim okresie czasu osób, ale cała rzecz polega na tym, że Dominik zrobił to sam, w chacie, po pracy, w czasie wolnym od obowiązków męża i taty. Bez trenera, bez odżywek, bez 300 m kwadratowych powierzchni zastawionej maszynami.

Jegomość, który przez ostatnich kilka lat odżywiał się pizzą, papierosami i kawą siedząc przed komputerem postanowił w pewnym momencie coś zmienić. Ale nie zrobił tego, jak niektórzy, na hura, przez 2 tygodnie, a potem "basta". Zaczął od diety, która dobrał dość rozsądnie, w oparciu o informacje, które rzetelnie sprawdził. Zrzucił 22 kg w przeciągu bodajże 4 miesięcy. Następnie zaopatrzył się w hantelki i drążek na futrynę i zaczął program P90X. Z poziomu 100 kg zjechał na 77 kg, a następnie poprawił formę, ważąc w tej chwili 79 kg.

Nie jest na razie przykładem z rozkładówki Bravo Girl, z resztą z racji wieku, raczej na ten tytuł już nie ma szans ;-)  Nie mniej zaimponował mi bardzo. Co więcej, kiedy miał jakieś kłopoty z bólami pleców, czy stawów, kiedy podpowiedziałem mu tylko delikatnie gdzie może leżeć przyczyna, natychmiast to sprawdził, wprowadził korekty, o których rozmawialiśmy i "wyprowadził" sobie bolący kręgosłup. To świadczy o tym, że pomimo iż dokonał ogromnego postępu, nie został swoim własnym fanem, tylko po pierwsze chce jeszcze nad sobą pracować, po drugie ma ogromne samozaparcie, żeby robić to samodzielnie i po trzecie nie zamyka się na wiedzę. Słucha podpowiedzi, sprawdza je w praktyce i wdraża to, co działa. Mam nadzieję, że będzie robił dalsze postępy :-)

Przykładów takiej pozytywnej transformacji znam więcej. Można by wspomnieć o Wojtku, który też zrobił wszystko w zasadzie sam, ale Wojtek był o jeden "level", że tak powiem dalej, niż Dominik. Ponieważ jego zdrowie już zaczynało cierpieć mocno ze względu na prowadzony wcześniej tryb życia. Jego transformacja zaowocowała przy okazji nowym pozytywnym uzależnieniem- jazdą na rowerze górskim. Jest też Marcin zwany Górą, który będąc wysokim jegomościem pracującym, jako grafik komputerowy stwierdził któregoś dnia, że jednak będzie sprawny fizycznie. Przy swoich gabarytach jest w tej chwili 120 kg koniem, który nie tylko jest ode mnie zapewne silniejszy fizycznie, ale już kilka lat temu gniótł mnie na macie (co wcale nie było takie łatwe przed laty), ponieważ BJJ, które odkrył dość późno zafascynowało go na poważnie.

Ostatni z przykładów- najbardziej chyba spektakularnej zmiany, to inny Marcin, który jakieś 10 lat temu (nie pamiętam, może 9, a może 12) zaczął przychodzić na siłownię i trenować. Na początku z mniejszą intensywnością (pamiętam, jak się męczył robiąc pierwsze przysiady ze sztangą i wyciskania na klatkę), teraz trenuje bez taryfy ulgowej. W tym roku wystartował w Madrycie na zawodach Arnolds Classic, gdzie zmierzył się ze światową czołówką zawodników w kategorii "Mens Physique". Dla nie wtajemniczonych- to może nie całkiem kulturystyka, ale taki "fitness sylwetkowy" raczej. Nie rywalizuje się w układach akrobatycznych i nie trzeba mieć takiej masy, jak kulturyści, ale nie oszukujmy się- proporcje, definicja... Jeśli nie ważysz 85 kg na ostrej rzeźbie, nie masz tam czego szukać. Marcin skończył też w tym roku 40 lat i wygląda aktualnie lepiej, niż ja kiedykolwiek, nawet w swoim szczytowym momencie :-) Motywacją i wiedzą stara się dzielić na swoim kanale You Tube.

Nie zamieszczam zdjęć pozostałych, bo nie wiem, czy chłopacy by sobie tego życzyli, ale zastanawiam się, czy ja będę mógł wrzucić któregoś dnia zdjęcia ze swojej transformacji- od momentu, kiedy się znowu "obudziłem" blisko dwa lata temu, do dziś... Na razie nie ma spektakularnych sukcesów- chyba za mało się staram ;-) Jedno jest pewne. Jak napisałem w tytule, cokolwiek robisz, czy to CF, BJJ, pływanie, czy chcesz zrzucić 5 kg... To się nie wydarzy samo! Trzeba to po prostu zacząć coś w tym kierunku robić i nie znaczy to, że musisz wstawać specjalnie o 5 rano (chociaż możesz, jeśli to ma pomóc), wstrzykiwać w siebie substancje niewiadomego pochodzenia, czy spędzać codziennie 4 godziny na dwóch wyczerpujących treningach. Wszystko trzeba robić z rozsądkiem, ale TRZEBA ROBIĆ.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz