poniedziałek, 6 maja 2013

Trening outdoor z dzieckiem

Dzisiaj kilka przemyśleń na temat zabaw z dzieckiem na zewnątrz. Mały Drań jest co prawda za mały na razie, żeby na poważnie podchodzić z nim do ćwiczeń, czy nawet zabaw ruchowych w jakimś bardziej zorganizowanym wymiarze. Natomiast już od dłuższego czasu obserwuje moje poczynania i jestem przekonany, że zaznajamianie go z treningiem i ćwiczeniami, jako elementami dnia codziennego jest jak najbardziej wskazane.

Co prawda przedłużony weekend majowy nie rozpieszczał nas pogodowo, ale ostatnie dwa dni pozwoliły nam na dwie dłuższe przejażdżki rowerowe, a także na spędzenie miłego przedpołudnia w parku. Podczas tego właśnie przedpołudnia mogłem zaobserwować, jak na dwulatka wpływają "sztuki" robione przez tatusia. Po pierwsze burpees, które on nazywa "foka i skok" (nie wiem, dlaczego foka, chyba dlatego, że tatuś najbardziej tego ssaka właśnie przypomina) są już stałym elementem zabaw ruchowych Małego Drania. Co ciekawe wprowadził go sam. Poza tym biega jak oszalały w kółko wołając "trening ćfice".

Dodatkowo, choć ze sztangą widział mnie może ze dwa razy w życiu bardzo lubi naśladować ruch zbliżony do rwania, czy overhead'a. I tutaj właśnie moje największe zdziwienie. Nikt go nigdy tego nie uczył, ale przysiada jak zawodowiec- proste plecy, kolana na zewnątrz i na całych stopach... Na zdjęciu obok widać nawet jak delikatnie pogłębia lordozę lędźwiową, żeby prawidłowo ustawić miednicę. Jak przypomnę sobie swoich podopiecznych z przeszłości, był to dla nich zawsze jeden z większych problemów przy nauce przysiadów- prawidłowa forma. Zwykle przenosili ciężar nadmiernie na palce, odrywając pięty, nie trzymali prostych pleców, a jednocześnie miewali problemy z ustawieniem kolan. Dziecko, nie ma jeszcze zazwyczaj przykurczy i znaczących dysproporcji siły, zatem łatwiej jest mu "wpaść" biodrami w głęboki przysiad. Natomiast nie odrywanie palców i prawidłowo ustawiony kręgosłup, to już kwestia, której zwykle trzeba przypilnować. Oczywiście dziecko nie utrzyma tej pozycji i w ramach zmęczenia na pewno forma zostanie "zagubiona", ale jeśli już coś z dziećmi robić, to własnie za wszelką cenę prawidłowo.

Stanie na rękach, czy głowie jest jeszcze stanowczo zbyt wymagające, ale nauka tych ćwiczeń była jedną z ciekawszych zabaw dla dwulatka- chodzenie jak niedźwiedź okazało się fajne, tylko, kiedy tata jest niedźwiedziem ;-)

Dlatego gorąco zachęcam- wszystko jedno, co robicie z dziećmi, czy jest to jazda na rowerze, na rolkach, zabawy w bieganie, czy kopanie piłki, gimnastyka... Róbcie to jak najczęściej, z zaangażowaniem, ale niech zawsze będzie to zabawa i niech zawsze będzie to oparte o prawidłową formę wykonywania ćwiczeń, kształtowanie dobrych odruchów jest niezwykle ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz