czwartek, 25 października 2012

Rekonwalescencja mi nie służy

Po maratonie postanowiłem dać sobie 3-4 dni spokoju, żeby dojść do siebie, uzupełnić minerały itd. Wybiegłem ze startu z wagę 94.8 kg, po drodze wypiłem około 2,5 litra izotoników i myślę, że około litra wody na punktach żywieniowych, a mimo wszystko wieczorem, przed kolacją ważyłem 92.4 kg. Także trochę organizm przerobił w tym czasie.
Ile można siedzieć i nic nie robić

Po 4 dniach zeszły mi otarcia na wewnętrznej stronie ud i przeszły bóle stawów, ale zacząłem się za to czuć chorobowo, jakieś przeziębienie, czy coś- kaszel. No nie za fajnie, więc znowu wolne. I tak znowu minęły kolejne dni, w tym weekend. W niedziele miną dewa tygodnie.... Tak być nie może, w piątek rano (jutro znaczy się), przed pracą idę na stadion: podciąganie na drążku + wymyki lub "toes to bar" + biegi na 400m- 4 rundy na czas. W niedzielę ma być pierwszy trening w powstającej dopiero siedzibie CrossFit Poznań na Junikowie. Może się uda pojechać, a później, cóż, przerzucam się na treningi z ekipą CCR Poznań- zdaje się, że trenują bardziej "po mojemu" (zarówno jeśli chodzi o podejście, jak i o timing) i przede wszystkim bliżej, bo na Wioślarskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz