poniedziałek, 18 czerwca 2012

Trening kwalifikacyjny- ostateczna próba

Tak wygląda uradowany zwycięzca!
Tak, dzisiaj się rzuciłem na ostateczne podejście. W sumie mógłbym to zrobić jeszcze jutro lub pojutrze, ale nie ma na co czekać. Hantle- 2 x 21kg; boks (ławka i step)- 60cm; czas- 12 minut. Zaczynam od skoków (10), następnie thurstery (10). Jedna pełna runda to w sumie 20 powtórzeń, dalej doliczamy pozostałe powtórzenia, które udało się zrobić w czasie, a nie pozwoliły zamknąć ostatniej rundy i sumujemy wynik.... Zrobiłem: 9 pełnych rund, 10 skoków i 3 thurstery!!!! TAK, tłum szalej!!! Gdyby Zimoch to komentował straciłby głos bankowo! Łączny wynik, z którym walczę o wejście na listę startową w Mistrzostwach Polski w Cross Fit, to 193 powtórzenia! Podciągnąłem swój wcześniejszy rezultat o 16 powtórzeń. Może z następnym dałbym radę jeszcze coś urwać, ale powiem szczere, co raz bardziej w to wątpię. Sam nie wiem, jak mi się to dziś udało wymęczyć.
Robiąc przerwę na boksie w 8 rundzie spojrzałem na puls- 176. Myślę, że kończąc mogłem mieć koło 185, ale tego nie wiem, bo nie byłem w stanie spoglądać nigdzie. Zwykle tętno nie skacze mi do takich wartości, w ogóle praca w zakresie 165+ jest dla mnie wyjątkowo męcząca i nie jestem w stanie długo w takim zakresie ćwiczyć, natomiast dość długo udaje mi się utrzymywać tętno 158-164. Ten pułap osiągam już w trzeciej rundzie, także większą część treningu walczę na takim zakresie.
Przygotowując się do tego odkryłem, że kluczem do sukcesu jest wykonywanie thursterów z podrzutem- czyli wstając z przysiadu podskakiwałem nieco i spadałem z wyprostowanymi  ramionami, na ugiętych lekko kolanach. Po tym wystarczy doprostować nogi, biodra i zaakcentować kontrolę nad głową. Poza tym,  skoki na boks nadal masakra, ale robiłem tak, jak to widziałem na WODach w sieci, także zakładam, że może na zawodach, za któreś powtórzenie dostałbym "no rep" (ale starałem się bardzo i to musi wystarczyć na tym etapie). Skupiłem się na tempie i żeby odpoczywać na górze oraz żeby wskakiwać jak najdłużej ciągiem i nie wypieprzyć się, bo im bardziej człowiek zmęczony, tym gorzej to wychodzi.
Mniej więcej tak się czułem, nie sądzę, żebym mógł wykrzesać więcej aktualnie
Nie oszukujmy się, z tym wynikiem prawdopodobnie się nie zakwalifikuję, ale daję słowo, jak skończyłem miałem łzy w oczach- tak się cieszyłem, sam nie wiem czemu. Udało mi się z pułapu 150 powtórzeń wskakując na niską ławkę, dojść do 193 skacząc na wysoką. A prawdę mówiąc, to zacząłem z jeszcze niższego poziomu, bo kiedy pierwszy raz spróbowałem, zrobiłem niecałych 130 powtórzeń. Tylko wtedy tłumaczyłem to sobie nieumiejętnością technicznego wykonania ćwiczeń- to fakt, że różnica jest teraz spora także jeśli chodzi o technikę, ale kondycyjnie się bardzo poprawiłem i to jest główny element. Nad nadgarstkami nadal pracuję i myślę, że jeszcze 1-2 miesiące i będę mógł robić thurstery ze sztangą nie martwiąc się, że po ósmym powtórzeniu któryś z nadgarstków odmówi współpracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz