Dzisiaj, we wtorek, od samego rana czekało mnie wyzwanie :-) Robiliśmy trening we trójkę, z Moniką i Marcinem, także z jednej strony bardzo fajnie, bo miałem kogo gonić, z drugiej- po wszystkim trzeba było unieść mentalnie brzemię porażki :-) Zaczęliśmy rozgrzewkę od 6 minut skoków na skakance ciągiem, ale żeby nie było nudno, to w systemie:
1 minuta singli
1 minuta biegu z wysokim unoszeniem kolan
1 minuta doubli
i całość od początku. Myślałem, że najgorsze będą double, ale nie. Najgorszy był bieg z wysokim unoszeniem kolan. To jest koordynacyjnie niby proste, ale jeśli chcesz faktycznie przez minutę wysoko unosić kolana przeskakując przez skakankę, to jest na prawdę męczące i zaraz po tym double- rączki w drugiej rundzie trochę mdlały :-)

Sto przysiadów z rurką PCV nad głową, 100 scyzoryków z dotknięciem rurką goleni i 100 pompek. Przysiady spoko, nawet nie zostałem specjalnie z tyłu, Monia pierwsza skończyła. Scyzoryki- rzeźnia, tu zostałem mocno za resztą (do 50 robiłem ciągiem, potem dwie dziesiątki i dalej po 5 powtórzeń klnąc w przerwach). Na pompkach nadgoniłem trochę, ale pierwszy raz miałem tak, że nie klatka mi siadła, a brzuch. Pompki zrobiłęm w podejściach 25/25/20 i dalej 10/6/6/4/4 :-) Na końcówce było ciężko ale starałem się tylko rozluźnić ręce i brzuch na 2-3 sekundy i robić dalej. Jak na to ile czasu straciłem na scyzorykach, to nawet udało mi się podgonić trochę.
Drugi obwód- 50 x stopy do drążka w zwisie, 50 x zarzut (40kg) i dalej 50 x skoki przez sztangę squat 2 squat, czyli z głębokiego przysiadu do głębokiego przysiadu (dwa przysiady to jedno powtórzenie, czyli łącznie 100 przysiadów). Nie wiem, co mam o tym napisać TTB mnie zabiło już na samym wstępie, na zarzutach znowu nadgoniłem, bo trzy dziesiątki poszły mi gładko, ostatnie dwie musiałem dzielić i brakowało mi trochę tlenu, za to na skokach myślałem, że się zapłaczę. Naprawdę zajebiste ćwiczenie dla skoczków narciarskich, tylko tyle, że wybijasz się w bok, a nie w przód, ale z przysiadu do przysiadu... Myślałem, że się poryczę.
Na koniec 25 x burpee + 25 x pompki w staniu na rękach i 25 skłonów. Burpees spoko, pompki- masakra, zaplanowałem sobie 5 podejść po 5 i się nie udało... Same pompki robiłem chyba z 7 minut- bardzo słabo i myślę, że nawet usprawiedliwianie się brakiem umiejętności robienia ich ze stania na głowie, z wybicie itd nie tłumaczą tego, jak mnie to wnerwia. Starczy spojrzeć na czas Marcina. Coś z tym muszę zrobić, ale kurde, nie wiem jeszcze co. Miałem poczucie, że już mi idzie lepiej z nimi, ale już poprzedni podejście do "Diane" rozwiało moje wyobrażenia, także gdzieś tam podświadomie unikałem ich jak ognia. I jest efekt, no jest, właśnie taki, jak się można spodziewać, czyli odwrotny do pożądanego.
Tak, czy owak, bardzo fajny trening i pomimo, że wyraźnie odstawałem, to na prawdę się zmęczyłem, szczególnie na pierwszych dwóch obwodach dawałem z siebie wszystko. Na tym ostatnim musiałem walczyć nie tylko ze zmęczeniem, ale też ze swoim ego, stąd było trudniej i wolniej jak sądzę ;-) Takiego tłumaczenia jeszcze nie wykorzystywałem :-)